K A Z I M I E R Z Ś W I T O Ń Wspomnienie pośmiertne
Podziękowanie
Rodzino kochana, przyjaciele moi drodzy, Rodacy!
Wybaczcie mi, jeśli za życia mego krzywdy jakiejś doznaliście z mojej strony. W pamięci swej zachowajcie nie złe, lecz dobre uczynki moje i
proście przez modlitwę do Boga Wszechmogącego, by spojrzał na mą duszę okiem Łaskawego Pana. Brońcie krzyża, znaku naszej wiary, ze wszystkich sił swoich i po kres waszego życia, tak jak ja starałem się to czynić za przykładem swego patrona, świętego Kazimierza, i słów Adama Mickiewicza:
Tylko pod Krzyżem,
tylko pod tym znakiem,
Polska jest Polską,
a Polak Polakiem.
Dziękuję mojej wspaniałej i ukochanej żonie Dorocie za 62 lata małżeństwa, za miłość i wsparcie w trudnych chwilach.
Dziękuję moim Dzieciom, Wnukom i Prawnukom za chwile szczęścia i trosk, jakie mnie spotykały.
Dziękuję wszystkim moi przyjaciołom, którzy mnie wspierali radą i pomocą na drodze mego życia.
Dziękuję wszystkim Tym, których znałem, i Tym, których nie znałem, za to że wspierali mnie żarliwą modlitwą w moich poczynaniach.
Dziękuję! Szczęść Wam Boże.
Kazimierz Świtoń
Z Kazimierzem Świtoniem pierwszy raz spotkałem się w Polsce po apelu, jaki ukazał się w "Gońcu" w 2005 r. pt. "Pomóżmy Kazimierzowi Świtoniowi". Od tego czasu zaczęła się moja wędrówka z Kazimierzem Świtoniem, a że staram się być co roku w Polsce, te coroczne spotkania dawały mi możliwość coraz to głębszego poznania tej niesamowitej postaci. Szybko spostrzegłem, że obojętnie jakie były rządy w III RP, to Kazimierz Świtoń był zawsze na bocznym torze. Pan Świtoń i jego rodzina byli po prostu wyklęci w własnym kraju.
30 XI 2014 r. otrzymałem e-mail od syna Jana Świtonia informujący mnie, że jego Ojciec jest w bardzo złym stanie i przebywa w szpitalu w Katowicach. Telefon – załączony w e-mailu – był do Jego żony, Pani Doroty Świtoń. Mając stały kontakt z Panią Dorotą, na bieżąco dowiadywałem się o stanie zdrowia jej Męża. Dzwoniłem przeważnie o 9.00 naszego czasu (w Polsce była 15.00) i jak w poprzednie dni, zadzwoniłem również i w czwartek, tj. 4 grudnia. W słuchawce usłyszałem drżący głos Pani Doroty, że Mąż zmarł godzinę temu, tj. około 14.00 czasu polskiego. Zadzwoniłem do niej następnego dnia, w piątek, 5 grudnia, i wtedy żaliła mi się, że chcą pogrzeb przesunąć na środę, żeby mieli czas różni przedstawiciele przyjechać i oddać hołd mężowi. W toku rozmowy powiedziała: "Panie Grzegorzu, mieli Go całe życie, teraz On należy do mnie i nie będzie upolityczniania Jego pogrzebu".
Czy człowiek ma szansę w walce z potworami?
Klimat wokół rodziny Pana Świtonia stworzony przez SB był wypełniony całą masą aresztowań, procesów, fałszywych oskarżeń oraz publikacji, anonimowych telefonów, pogróżek i problemów finansowych. Ten atak był rozłożony na całą rodzinę, nie wyłączając dzieci. Cel ataku był jeden – zniszczyć ducha rodziny Świtoniów. W dokumentacji, jaką Pan Świtoń otrzymał z IPN-u, jest podane, że w sumie do rozpracowywania rodziny Świtoniów oddelegowanych było 247 agentów SB, z tego około 50 zostało odtajnionych, a reszta nazwisk była zamazana na czarno. W jednej z notatek była informacja, żeby Dorotę Świtoń doprowadzić do załamania psychicznego. Spotykaliśmy się z Panem Świtoniem wiele razy (a były to spotkania przeważnie kilkudniowe), poznawałem Go, i trudno było uwierzyć, że rodzina Świtoniów i sam Pan Świtoń nie upadli na duchu i nie załamali się psychicznie, lecz szli zawsze do przodu. Pytałem Pana Świtonia, jak to możliwe, że mógł tyle wytrzymać, wtedy odpowiadał: "O Grzegorzu, oni mnie hartowali stopniowo i w końcu doszło do takiego punktu, że nie było odwrotu". Zawsze ubolewał nad swoją ukochaną Dorotą i dziećmi. Ciężko było mu zrozumieć tę diabelską mściwość agentów i zawsze mówił, że to nie byli Polacy, bo prawdziwy Polak, i do tego katolik, nigdy by takich krzywd nie zrobił bliźniemu. Okres PRL niby się zakończył i doczekał Pan Świtoń tzw. III RP.
Nie zamierzam pisać w tonie politycznym, gdyż w tym prześcigają się różni specjaliści od propagandy, ja mam jeden cel – przypomnieć sylwetkę Pana Świtonia jako wiernego BOGU, KOŚCIOŁOWI i OJCZYŹNIE. Pan Świtoń nigdy nie przestawał sam sobie podnosić poprzeczki życiowej. W wyniku obserwacji i rozmyślań, a następnie w wydawanych apelach do Polaków w kraju i na obczyźnie dawał nam szansę w postaci prostego słowa: możesz – czyli możesz słuchać głosu prawdy lub się od niego odwrócić. To słowo "możesz" czyniło Pana Świtonia wyjątkowym człowiekiem, wrażliwym na krzywdę, obłudę, manipulację, kłamstwo, a w szczególności bezczynność i zamknięcie się w sobie. Każdy z nas w życiu codziennym dokonuje wyborów, czy np. wypić kawę, czy herbatę, ale nieraz stanie przed nami wyzwanie w skali życiowej.
http://www.goniec24.com/prawo-polska/itemlist/tag/Grzegorz%20Wa%c5%9bniewski#sigProId2d084ed35b
Takie wyzwanie stanęło przed Panem Świtoniem w czerwcu 1998 r., była nim obrona Krzyża Papieskiego w KL AUSCHWITZ – ŻWIROWISKO. Dla wyjaśnienia, w czasie pierwszej wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Polsce, w czerwcu 1979 r., w czasie Mszy Świętej w KL AUSCHWITZ II BIRKENAU Ojciec Święty Jan Paweł II wyraził życzenie, by w KL AUSCHWITZ była obecna stała modlitwa za ofiary i oprawców. Na początku lat 80. taką ochotę wyraziły siostry karmelitanki. Siostry otrzymały budynek tzw. Stary Teatr, który mieścił się zaraz za murami obozu na tzw. Żwirowisku. Nazwa wiąże się z faktem, że w tym miejscu więźniowie na rozkaz Niemców kopali żwir na rozbudowę obozu. Na tym żwirowisku Niemcy na wiosnę 1940 r. rozstrzelali 144 polskich patriotów. Budynek i tzw. Żwirowisko zostały przekazane w wieczyste użytkowanie Siostrom, czyli na 99 lat. W roku 1988 r. na tzw. Żwirowisku z inicjatywy osób, które przeżyły gehennę obozu, stanął Krzyż Papieski, ten sam który był przy ołtarzu w czerwcu 1979 r. w czasie Mszy Świętej w KL AUSCHWITZ BIRKENAU. Pod koniec lat 80. zaczęły się ataki grup żydowskich o poglądach specyficznie ateistycznych, że oni nie chcą Sióstr i Krzyża Papieskiego i coś z tym trzeba zrobić. Przyjechał wówczas z Nowego Jorku rabin Weiss z grupą filmową i przypuścił – można powiedzieć – szturm na Siostry. To był na pełną skalę proces tzw. judeizacji KL AUSCHWITZ, który trwa do dzisiaj. Wiele godzin poświęciliśmy kwestii wyrzucenia Sióstr z budynku, w którym były, oraz obrony Krzyża Papieskiego na Żwirowisku. Tu można byłoby dużo pisać, by dobrze zrozumieć, co się kryło za tą manipulacją, kto był w nią wmieszany, kto się uginał i współpracował czy to z ramienia Kościoła, czy z życia publicznego. Presja była wywierana głównie przez Żydów nowojorskich, ale winę ponosili tzw. nasi, bo byli spolegliwi lub ulegali presji rozwydrzonych Żydów. Najpierw rozpracowali siostry karmelitanki i w międzyczasie rzucili się na Krzyż Papieski. Tu wkracza Pan Świtoń, tj. w czerwcu 1998 r. na terenie KL AUSCHWITZ – ŻWIROWISKO zaczyna mieszkać i w ten sposób pilnować Krzyża Ojca Świętego Jana Pawła II i równocześnie apeluje do Polaków w kraju i za granicą o obronę Krzyża na tzw. Żwirowisku. Na apel Pana Świtonia wokół Krzyża Papieskiego staje przeszło 300 krzyży przyniesionych przez osoby prywatne i organizacje patriotyczne. Pan Świtoń przebywa na Żwirowisku do końca maja 1999 r., tj. do momentu nocnej prowokacji agentury, z materiałami wybuchowymi. Następnego dnia pod pretekstem posiadania materiałów wybuchowych (co było totalnym absurdem) Pan Świtoń został aresztowany, czyli usunięty siłą ze Żwirowiska. Następnej nocy ponad 300 krzyży poświęconych oraz Kapliczkę i Drogę Krzyżową wycięto i wywieziono do pobliskich Harmęży, lecz Krzyża Papieskiego nie wycięto i stoi dzięki Bogu do dziś. To znów temat morze, co agentura III RP robiła z Panem Świtoniem.
Gdy będziesz w KL AUSCHWITZ, idź i zobacz oraz oddaj hołd stojącemu Krzyżowi Papieskiemu na tzw. Żwirowisku. W 2008 r. z inicjatywy Panów Kazimierza Świtonia, Jana Asta i Józefa Grządziela w rocznicę męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego powołano w Katowicach STOWARZYSZENIE PAMIĘCI POLAKÓW ZAMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW W KL AUSCHWITZ IM. ŚW. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO. Najważniejszym celem Stowarzyszenia jest obrona Krzyża Papieskiego na tzw. Żwirowisku oraz utworzenie z KL AUSCHWITZ – niemieckiej fabryki śmierci – "MAUZOLEUM MĘCZEŃSTWA NARODU POLSKIEGO". Pan Świtoń zawsze mówił: "Grzegorzu, to jest Polski Największy Cmentarz Narodowy w KL Auschwitz". Według ustaleń historycznych i wypowiedzi ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, w KL AUSCHWITZ I ginęli głównie Polacy, a w KL AUSCHWITZ II-BIRKENAU głównie Żydzi. W obydwu obozach zamordowano pomiędzy 1 100 000 a 1 300 000 ludzi, w tym około 500 000 Polaków, ponad 500 000 Żydów, 20 000 Cyganów oraz obywatele innych narodowości, co jest upamiętnione w tzw. pawilonach narodowych.
W jednym z apeli Pan Świtoń wzywał: "Nie wolno nam bezczynnie patrzeć, jak nasz Polski Największy Cmentarz Narodowy KL AUSCHWITZ bezczeszczony jest przez wrogich nam osobników, a Żwirowisko, na którym Niemcy mordowali zakonników salezjanów i profesorów krakowskich, jest zamknięte, bez prawa wejścia dla Polaków w celu pomodlenia się i złożenia kwiatów pod Krzyżem Papieskim".
Nikt nie był w stanie odebrać i zniszczyć nadziei i marzeń, jakie promieniowały z Pana Świtonia, On był miłośnikiem doskonałości.
Już tylko za ten czyn obrony Krzyża Papieskiego w KL AUSCHWITZ – ŻWIROWISKO Pan Świtoń staje w panteonie ludzi niezłomnych, wiernych BOGU, KOŚCIOŁOWI i OJCZYŹNIE, a jego czynów heroicznych było znacznie więcej.
Tu się nasuwa pytanie, czy jesteśmy w stanie duchowym i fizycznym podjąć to wyzwanie, które śp. KAZIMIERZ ŚWITOŃ pozostawił nam w swoim testamencie, tj. obronę Krzyża Chrystusowego w KL AUSCHWITZ, ale nie tylko, bo w tym się kryje obrona naszej cywilizacji – nasze przetrwanie.
Bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko powiedział: "Naród ginie, gdy brak mu męstwa, gdy oszukuje siebie, mówiąc, że jest dobrze, gdy jest źle, gdy zadowala się tylko półprawdami".
Msza Święta za Zmarłego odbyła się 8 XII 2014 r. (w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny) o godz.11.00 w kościele p.w. św. Szczepana w Katowicach-Bogucicach przy ul. ks. Markiewki 89. Po Mszy Świętej Ciało Zmarłego zostało przeniesione w kondukcie żałobnym na cmentarz Ojców Bonifratrów do grobu rodzinnego.
Śpij i śnij o wolnej Polsce Rycerzu Chrystusowy.
Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego
"Orzeł Strzelecki" w Kanadzie
Komendant Grzegorz Waśniewski
"Politycznie i nie na temat"
3 czerwca 2012 r.w Parku im. Ignacego Paderewskiego miała miejsce uroczystość sadzenia Dębów Pamięci pod patronatem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce Placówka 114 w Toronto i Rady Programowej Uroczystości Sadzenia Dębów Pamięci w Toronto. Jest to inicjatywa prowadzona przez Stowarzyszenie Parafiada w Warszawie. Celem Stowarzyszenia jest, aby każda Ofiara Zbrodni Katyńskiej 1940 r. miała posadzony Dąb Pamięci i przypisanego sponsora.
Stowarzyszenia Józefa Piłsudskiego “Orzeł Strzelecki”afiliowane przy Związku Narodowym Polskim w Kanadzie włączyło się w tę zacną akcję, ponieważ było to nie tylko zaszczytem lecz głównie obowiązkiem wziąć udzial w tej akcji. Sadziliśmy 12 Dębów Pamięci. Każdy Dąb Pamięci był poświęcony, odczytane było przemówienie przygotowane przez organizatorów i symboliczne wkopanie Dębu Pamięci. Ja przygotowałem własny odczyt, które do połowy pozwolono mi odczytać, przerywając mi pod pretekstem, że jest polityczne, nie na temat i za długie. Określając to krótko - wywiązała się awantura.
Spora grupa uczestników uroczystości głównie z Klubu Sympatyków PiS z Panią Barbarą Rode podała inicjatywę, żebyśmy wrócili pod Dąb Pamięci majora Józefa Mańczaka i już nieoficjalnie, żebym dokończył odczyt.
Podaję treść odczytu. Osądzcie sami.
Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego
“Orzeł Strzelecki”
Komendant Grzegorz Waśniewski
***
Serdecznie witam wszystkich tutaj zebranych, szczególnie czcigodnych księży, weteranów i harcerzy.
Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego „Orzeł Strzelecki” jest zaszczycone, że może wziąć udział w tej tak wzniosłej inicjatywie. Jako Piłsudczycy mamy obowiązek włączyć się w tę akcję, ponieważ upamiętniamy budowniczych i wychowanków II Rzeczypospolitej Polskiej. Jesteśmy sponsorem dębu dla Majora rezerwy Pilota Józefa Mańczaka urodzonego 19 III w 1896 roku w Poznaniu.
W czasie I wojny światowej był pilotem w wojsku niemieckim, a z chwilą abdykacji cesarza Wilhelma II zbiegł z Armii Niemieckiej i wrócił do Poznania. Należał do Polskiej Organizacji Wojskowej, którą założył Komendant Józef Piłsudski, a którą, po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917r., dowodził Rydz Śmigły. Był działaczem niepodległościowym i uczestnikiem Powstania Wielkopolskiego. Przewodził akcją zdobycia lotniska niemieckiego w Ławicy, gdzie powstała Polska Kompania Lotnicza pod jego dowództwem. Za udział w wojnie z bolszewikami w 1920 r zostal odznaczony Krzyżem Orderu Virtutti Militari.
W 1936 r został przeniesiony do rezerwy jako kapitan – pilot. W sierpniu 1939 r zmobilozowany, wziął czynny udział w wojnie obronnej. W 1939 r jako dowódca Kompanii Lotniczej, 17 września pod Tarnopolem dostał się do niewoli bolszewickiej.
Został zamordowany w kwietniu 1940 r w Katyniu wraz z tysiącami innych oficerów, przez oddziały NKWD dowodzone przez Berię.
Szanowni Państwo to było ludobójstwo, a nie zbrodnia wojenna. Oni byli elitą, którą bolszewicy z taką premedytacją i dokładnością likwidowali w swoim planie na przyszłe zniewolenie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Patrząc na ich ofiarę, nie wolno nam patrzeć po ludzku lecz po Bożemu. W refleksji ludzkiej zaszufladkujemy ich po ludzku. W przekazie Bożym jest sens życia, bo dzięki takim jak Oni i całemu pokoleniu II Rzeczypospolitej my jeszcze istniejemy i istnieć będzięmy. To było pokolenie Maryjne. Oni byli nośnikami przekazu poprzednich pokoleń Rycerstwa Rzeczypospolitej Królewskiej. Zawierzenie Maryji Matce Chrystusa wyrażane jest w słowach pierwszego hymnu państwowego śpiewanego w czasie Bitwy pod Grunwaldem "Bogurodzica Dziewica".
Komendant Józef Piłsudski wyjątkowo czcił Matkę Boską Ostrobramską nazywając Ją Wielką Księżną Litewską. Błogosławiony Jan Paweł II całe swe życie i pontyfikat zawierzył Panu Bogu przez Najświętsza Pannę Maryję, znamy te znamienne słowa „Totus Tuus” – cały Twój.
Nie wolno dziś nam mówić o ich ofierze i poświęceniu w oderwaniu od aktualnej sytuacji w III Rzeczypospolitej Polskiej. Dziś siły bolszewickie, w formie lewackiej, próbują zamknąć usta Matce Boskiej Królowej Polski przez frontalny atak na Radio Maryja i wszystkie dzieła powstałe w Toruniu.
Zadajmy sobie pytanie czy my jesteśmy spadkobiercami tych Rycerzy Maryjnych, czy może nam wygodniej żyć w półprawdzie, w przemilczeniu pewnych faktów, w obawie, że możemy się komuś narazić?
Podczas tej pięknej, podniosłej uroczystości nie możemy nie wspomnieć, iż, aby godnie uczcić pamięć tych wielkich Katyńskich Bohaterów Polska delegacja z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej śp. Lechem Kaczyńskim, Jego Małżonką Marią, ostatnim Prezydentem na uchodźctwie Ryszardem Kaczorowskim oraz 93 osobami, w tym parlamentarzystami, dowódcami wszystkich sił zbrojnych RP, przedstawicielami Kościoła oraz rodzinami Ofiar Katyńskich i reprezentatami stowarzyszeń i organizacji upamiętniających poległych w Katyniu leciała 10 kwietnia 2010 roku do miejsca sowieckiego ludobójstwa. Kolejny raz Elita Narodu Polskiego straciła swe życie na nieludzkiej ziemi.
Dzisiaj, w tym szczególnym dniu kiedy pamiętamy o Polskich Oficerach- bohaterach narodowych, których Sowieci zamordowali w Katyniu, musimy też wspomnieć o tych, którzy pamiętając o Poległych, z miłości do swojej Ojczyzny, ceniąc jej historię i jej wielkich bohaterów lecieli oddać im hołd, ale nie dane im było dotrzeć na miejsce zbrodni. Sami oddali życie. Im należy się nasz największy szacunek i nasza pamięć. My, Polacy, mamy moralny obowiązek o nich na zawsze pamiętać. Mamy też obowiązek dążyć do prawdy o katastrofie w Smoleńsku. Nie zaprzestać zabiegania o wyjaśnienie jej wszelkich przyczyn i ukaranie tych, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do jej zaistnienia.
Dziś, w tym wielkim dniu przysięgamy, że nigdy o Nich nie zapomnimy- o tych, którzy polegli w Katyniu przed siedemdziesięciu dwu laty i tych, którzy tam zginęli dwa lata temu, a prawdę o tym co się tam wydarzyło będziemy przekazywać następnym pokoleniom.
Panie Konsulu to nie są prośby, lecz nasze żądania: natychmiastowego przydzielenia TV Trwam miejsca na mulipleksie cyfrowym oraz umiędzynarodowienia śledztwa smoleńskiego. Prosimy o przekazanie tego protestu swoim mocodawcom.
Major Pilot Józef Mańczak to żołnierz wierny do końca Bogu – bo wiary się nie zaparł, wierny do końca honorowi, bo go nie splamił, wierny do końca Ojczyznie, bo za nią oddał życie.
Niech Matka Boska Hetmańska nad Żołnierzami Polskimi, Ofiarami Katynia i Smoleńska rozpostrze swój Hetmański Płaszcz i przytuli ich. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niech im świeci na wieki wieków. Niech spoczywają w pokoju wiecznym, Amen.
O zachodzie słońca i blasku poranka będziemy o Was pamiętać. Cześć Ich Pamięci.
3 VI 2012
Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego
Komendant Grzegorz Waśniewski